Ivan klasnął rękoma z uśmiechem, co lekko zawstydziło dziewczynę. Zeskoczyła z ławki i nie odzywała się. Jej twarz zasłoniły czarne kosmyki włosów. Chłopak zmieszał się troszkę i schylił się, by zobaczyć twarz Alice.
-Co jest? Przecież byłaś świetna.
Niebieskooka westchnęła.
-Denerwuje się jak przed jakimś egzaminem...
-Jeśli chcesz pójdę z tobą.
Dziewczyna przystanęła.
-Nie, nie, chcę to załatwić sama.
Przyśpieszyła nieco kroku. Kiedy znaleźli się na rozstaju dróg rozeszli się w kierunku swoich ulic. Czarnowłosa weszła do domu. Zastała mamę w kuchni nakładającą obiad. Na samą myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Szybko pobiegła do swojego pokoju, by zrzucić z siebie ciężki plecak i przebrać się w wygodniejsze ubrania. Spięła włosy w koka, wzięła kartkę z rolą i zeszła na obiad. Cały czas powtarzała sobie tekst. Bardzo zależało jej na byciu w klubie teatralnym. Wtedy może trochę zaistniałaby w szkole, pokazując się na przedstawieniach.
-Nie powtarzaj sobie tak często tego teksu, bo w końcu będzie ci się wszystko mylić. I tak już umiesz -mama wzięła kartkę, którą trzymała jej córka.
-Ale...!
-Nie ma żadnych ale -uśmiechnęła się promiennie, zarażając optymizmem swoje dziecko.
Po zjedzeniu posiłku nastolatka wróciła do swojego pokoju, gdzie założyła słuchawki i słuchała swojego ulubionego zespołu, by zmniejszyć stres związany z jutrzejszym dniem.
Słońce wzeszło. Alice o mało nie spóźniła się do szkoły, bo nie mogła znaleźć zeszytu od języka norweskiego. Oczywiście, znajdował się on już w torbie, tylko przez przypadek w innej przegródce.
Wybiegła szybko z domu, łapiąc na szczęście autobus.
Na styk zdążyła na pierwszą lekcję. Nie mogła się na niej skupić, gdyż na następnej przerwie miała już przesłuchanie. W myślach powtarzała tekst.
Nadszedł czas. Dzwonek po raz pierwszy nie wywołał u niej szczęścia. Szybko weszła do sali ze sceną. Przywitała się, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. Nie pomyliła się ani razu, z czego była zadowolona. Czekała na decyzję. Nauczyciel uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Witaj w klubie teatralnym!
Alice o mało nie krzyknęła. Uśmiechnęła się szeroko i podziękowała mężczyźnie. Wychodząc, o mało nie uderzyła drzwiami Ivana.
-Co ty tu...?
-Jak poszło? -przerwał jej w połowie pytania.
-Przyjęli mnie! -dziewczyna podskoczyła z radości.
Blondyn ucieszył się tak samo jak ona.
-Mówiłem, że ci się uda! To po lekcjach idziesz ze mną do cukierni na jakieś dobre ciasto, żeby to uczcić.
-Propozycja nie do odrzucenia!- zaśmiała się.
-Jaka propozycja?! -zza pleców Ivana wyłonił się Olaf.
-Żadna! -oburzył się Ivan, odwracając się do przyjaciela. Jego twarz zrobiła się lekko różowa.
Brązowowłosy zaśmiał się, klepiąc go w ramię.
-Nie martw się, nie pokrzyżuję wam planów. Chociaż też chętnie bym się gdzieś wybrał -powiedział, po czym zadzwonił dzwonek i poszedł wraz z Alice pod klasę.
Dzień nie należał do łatwych, gdyż na lekcji geografii była kartkówka, a na matematyce nauczycielka pytała dużo osób. Dosyć zmęczona szatynka wyszła ze szkoły, gdzie czekał na nią Ivan.
Spokojnym krokiem szli przez miasteczko do pobliskiej cukierni. Usiedli przy stoliku koło okna i spojrzeli w kartę.
-Ja zamawiam tiramisu i cappuccino, a ty? -zapytał wyglądając zza sztywnej karty blondyn.
-Ja wezmę... szarlotkę z cynamonem i latte.
Bardzo miło spędzili czas siedząc i rozmawiając przy dobrym cieście i kawie. Alice dowiedziała się, że chłopak oprócz klubu sportowego wybrał także kółko fizyczne.
-Tylko czekać, kiedy będziesz występować na scenie -powiedział z uśmiechem.
-Już wiem, jaka będzie pierwsza sztuka.
Ivan odłożył na chwilę łyżeczkę.
-Jaka?
-Oczywiste, że ci nie powiem -wzięła łyka kawy, a jej niebieskie oczy aż błyszczały z radości.
~~~~~~~~
Przepraszam za dosyć długą przerwę, ale jak wiecie były święta, a ja wolałam jak najlepiej spędzić ten czas w gronie najbliższych. ;)