poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 8


                                                           muzyka *klik*

  Kołysali się lekko w rytm muzyki. Alice czuła ciepło na twarzy. Nie wiedziała, czy to z emocji, czy z gorączki. Cieszyła się, że miała na przeciw siebie przyjaciela. Miała oplecione ręce na jego karku. W pewnym momencie blondyn oparł głowę o jej ramię. Poczuła jego oddech na szyi.
-Wróć już do szkoły.
  Uśmiechnęła się, lecz on tego nie zauważył.
-Postaram się jak najszybciej tylko potrafię.
  Ivan zaczął szukać czegoś w kieszeni koszuli. Po chwili wyciągnął z niej pudełko z lekarstwami.
-Po części i tak uważam, że to moja wina -podał jej lek.
-Głuptas! To nie była twoja wina i nie musiałeś kupować tych leków. Wystarczyło, że przyszedłeś... -przekręciła głowę, chowając rumieniec.
 Tańczyli wolno jeszcze przez chwilę. Niestety Alice zaczęło robić się niedobrze i czarno przed oczami.
-Ivan... -zdążyła powiedzieć, po czym całkowicie zbladła.
  Przestraszony chłopak wziął ją na ręce i położył na łóżku, przykrywając kocem.
-Po raz kolejny jakiś mój genialny plan nie wypalił -skarcił samego siebie. -Zrobię ci herbatę, poczekaj.
  Trochę mu zeszło. Nie był wcześniej w jej domu, więc szukał kuchni. Potem szukał szafki, w której mogłyby się znajdować torebki od herbaty. Zaparzył więc napój i włożył do niego cytrynę. Rozejrzał się po kuchni w poszukiwaniu czegoś dobrego. Znalazł ciasteczka czekoladowe i wrócił do Alice.
-Powinnaś jeszcze coś zjeść -podał jej kubek i opakowanie z ciastkami.
-Dziękuję za wszystko -powiedziała, po czym wzięła lekarstwa i popiła herbatą. -Lepiej wróć do szkoły, pewnie zabawa jeszcze trwa.
Chłopak usiadł na skraju łóżka.
-Nie zostawię cię samej, poczekam chociaż na powrót twojej mamy.
  Alice pokręciła głową. Wcale nie była niezadowolona, lecz nie chciała tego na sobie pokazać.
Siedzieli w milczeniu. Płyta z muzyką powoli się kończyła. Chłopak co chwila zerkał w stronę chorej. Po chwili zapadła w sen. Wyglądała tak uroczo, z lekko rozchylonymi ustami.
  Usłyszał przekręcający się zamek w drzwiach. Od razu wstał i zaczął się pakować. Do pokoju weszła mama dziewczyny, trochę zdziwiona uśmiechnęła się i podziękowała. Szybko się zwinął i wyszedł.
  Wracając mijał szkołę, z której dochodziła głośna muzyka. Postanowił na chwilę wejść zobaczyć jak jego kolega się bawi. Zaskoczony zobaczył Olafa siedzącego na ławce. Westchnął i usiadł koło niego.
-Czemu nie szalejesz na parkiecie, co?
-O, jednak przyszedłeś!- uśmiechnął się brunet, po czym uśmiech zszedł mu z twarzy. -Nie jestem taki pewny siebie jak ty.
Brązowooki klepnął go w ramię, pomagając mu wstać. Poszedł z nim na parkiet i przyłączył się do małej grupki dziewczyn. Popchnął Olafa w stronę dziewczyn i zadowolony odszedł, zahaczając niefortunnie na znajomą blondynkę.
-Ivanek, w końcu odważyłeś się do mnie podejść! -zaśmiała się irytującym głosem.
Przekręcił oczami, wymijając byłą, lecz ta zatrzymała go.
-Przecież wiesz, że nie gryzę.
-Oczywiście, dlatego nie wytrzymałem z tobą nawet tygodnia -odpowiedział sarkastycznie.
-Byliśmy najlepszą parą w szkole! -krzyknęła mu na pożegnanie.
Zdenerwowany opuścił szkołę.





~~~~~~~~
Dziękuję za przeczytanie i znów przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać na rozdział.
Mam nadzieję, że fajnie spędzacie te święta i że Lany Poniedziałek jest lany :D
Wesołych Świąt! ^-^
Chciałabym jeszcze podzielić się z wami informacją, że założyłam nowego bloga dotyczącego zdrowego trybu życia. Link dla zainteresowanych: http://fitisequalhappiness.blogspot.com/



czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 7

 Alice nadal nie czuła się najlepiej. Tego dnia nie poszła do szkoły, a leżała w łóżku zakryta po szyję kołdrą z gorączką. Co chwila popijała gorącej herbaty i grała na komórce. Zastanawiała się, co dzieje się aktualnie w szkole. Pewnie są przygotowania i robienie ozdób do dyskoteki, która miała się dzisiaj odbyć.
 Cały czas dziewczynę dręczyły myśli. Miała poczucie winy, że odmówiła Ivanowi wyjścia. W gruncie rzeczy bardzo chciałaby z nim pójść. Był jej przyjacielem. Przy nim zawsze czuła się szczęśliwa.
 Wstała z łóżka i podeszła do okna. Rozchyliła je, by odetchnąć świeżym powietrzem. Miała piękny widok na góry. Przechyliła głowę i spojrzała na zegarek umieszczony na jej nadgarstku. Wskazywał 14, teraz miałaby matematykę. Uśmiechnęła się, bo nie lubiła tego przedmiotu i chociaż to poprawiło jej humor. Następnie sięgnęła po komórkę i napisała sms'a do Charlotte, że nie będzie jej na próbie.
                  ~
 Ivan w tym czasie siedział na lekcji geografii i rozmyślał, czy iść, czy nie iść na zabawę wieczorem. Lubił tańczyć, ale tego dnia chciał bawić się z Alice, a wyszło, jak wyszło. Jeszcze zadręczał się, że to jego wina, lecz tak na prawdę dziewczyna już od pewnego czasu niewyraźnie się czuła. To, że nie było jej w szkole, zmartwiło go jeszcze bardziej, bo przyjaciółka nie lubiła opuszczać lekcji.
 Gdy zadzwonił dzwonek podszedł do swojego przyjaciela z równoległej klasy, Olafa.
-Idziesz dzisiaj na potańcówkę? -spytał.
-Chyba tak, mam nadzieję, że potańczę z jakimiś fajnymi dziewczynami! -roześmiał się brązowowłosy. -A ty?
Nastała krótka cisza. Ivan podrapał się po głowie.
-Mam inne plany -zadecydował właśnie w tym momencie. Zadowolony uśmiechnął się sam do siebie.
 Zaraz po szkole wrócił do domu i zjadł szybko obiad. Złapał płytę zespołu Arctic Monkeys, spryskał się perfumami i wyszedł. Po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni i kupił pięknego, czerwonego tulipana.
 Zadzwonił pod drzwi Alice. Zaskoczona szatynka otworzyła mu drzwi i powitała go uśmiechem. Troszeczkę się zawstydziła, bo miała na sobie luźne dresy i za dużą koszulkę.
-Poczekaj chwilkę, przebiorę się! -powiedziała cała czerwona i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
 Blondyn czekał w salonie, lecz po chwili dodał:
-Ubierz sukienkę!
Dziewczyna uchyliła drzwi.
-Sukienkę?
 Ivan podszedł do niej i oparł się o ścianę.
-Nie mogłaś pójść na dyskotekę, to dyskoteka przyszła do ciebie -uśmiechnął się pokazując śnieżnobiałe zęby.
 Zdziwiona spełniła jego prośbę i ubrała na siebie miętową sukienkę z kołnierzykiem oraz przeczesała włosy. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, lecz była bardzo podekscytowana i szczęśliwa.
 Znów wychyliła się i machnęła w jego stronę, oznajmiając, że już jest gotowa. Ivan wszedł i położył płytę na wieży. Podszedł do dziewczyny i wręczył jej tulipana.
-Kupiłbym ci różowy kwiat lotosu, ale nie było.
 Włączył wieżę i przybliżył się do Alice, po czym obydwoje tańczyli w rytm muzyki.





~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Zostaw coś po sobie, jeśli go przeczytałeś. ;)

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 6

 Po smacznej kawie i cieście nastolatkowie wyszli z kawiarni. Na dworze ściemniło się trochę i zaczynały się zapalać latarnie. Jesień nadchodziła małymi krokami, co było czuć po temperaturze. Chłopak rozejrzał się, po czym nałożył Alice kaptur.
-Zmarzniesz -argumentował.
Dziewczyna pokręciła głową, wspięła się na palcach i zrobiła to samo. Ivan roześmiał się, po czym dotknął jej dłoni.
-Zimne.
-Prawie zawsze mam zimne ręce -odparła Alice.
-To niedobrze, wiesz, co to poprawi? -zapytał blondyn, po czym zaczął biec. -Wyścig do fontanny!
Zdezorientowana szatynka również zaczęła biec, coraz to szybciej, żeby dogonić przyjaciela. Czuła, że boli ją gardło, ale nie mogła przegrać. Kiedy fontanna była coraz bliżej, jeszcze bardziej przyśpieszyła, dzięki czemu wyprzedziła Ivana i dotknęła pierwsza fontanny. Oddychała głośno, podpierając się o mur.
-Szybko biegasz -powiedział chłopak, łapiąc szybko oddech.
-Moje gardło... -czarnowłosa usiadła, łapiąc się za szyję.
Ivan zbladł. Uświadomił sobie, że jego plan nie był taki genialny, jaki miał być. Usiadł przy Alice i oparł głowę o ręce.
-Jestem głupi.
-Gratuluję odkrycia -roześmiała się, po czym szybko tego pożałowała i zaczęła kaszleć.
-Jeny, przepraszam! Przeze mnie będziesz teraz chora...
-Nie martw się -puknęła go swoim ramieniem, dodając mu otuchy.
Licealiści wstali, po czym wrócili do swoich domów.
                                                                          ~
 Następnego dnia Alice źle się czuła, lecz i tak poszła do szkoły. Nie mogła się doczekać zajęć teatralnych, bo miał być już podział ról do pierwszego występu. Dziewczyna nie denerwowała się już tak jak na przesłuchaniu. Również miała nauczyć się pewnego tekstu na pamięć, ale był on krótszy i łatwiejszy. Od rana leczyła się tabletkami do ssania na ból gardła, do tego bolała ją jeszcze głowa. Czarnowłosa nie widziała się tego dnia jeszcze z Ivanem, ponieważ pojechał na zawody.
Z zadowoleniem przekroczyła próg sali od kółka teatralnego. Od razu usiadła obok niedawno poznanej koleżanki o kasztanowych włosach i zielonych oczach.
-Cześć Charlotte!- przywitała się z uśmiechem.
-Hej!- odwzajemniła uśmiech. -Umiesz tekst?
-Jasne -powiedziała Alice, w jej głosie słychać było chrypę.
Charlotte westchnęła.
-Możesz mieć gorszą rolę przez ten głos...
Szatynka wzruszyła ramionami.
Po dzwonku na lekcje wszedł nauczyciel prowadzący kółko. Przywitał się z całą grupą, liczącą dziesięć osób. Następnie odbyło się przesłuchanie.
Niestety koleżanka miała rację, przez problemy z głosem Alice nie dostała głównej roli w spektaklu, lecz jedną z istotnych. Szczęście dopisało Charlotte.
-Gratuluję Śnieżki! -powiedziała z entuzjazmem czarnowłosa, podchodząc do dziewczyny.
-A ja gratuluje tobie Czarownicy! Już nie mogę się doczekać, by spróbować jabłko od ciebie -zaśmiała się zielonooka.
Po ustaleniu ról, wszyscy dostali scenariusz i zrobiono mówioną próbę. Przestawienie zapowiadało się fajnie, ponieważ "Królewna Śnieżka" miała być uwspółcześniona. Czarownica- macocha oprócz ciągłego przeglądania się w lustrze miała jeszcze co chwila robić sobie selfie. Natomiast myśliwy zamiast sztyletu, czy siekiery miał pistolet.
 Po zajęciach Alice poszła do domu, gdzie przy bramie zastała Ivana.
-Co ty tutaj robisz? -zapytała, przyspieszając kroku.
-Jak widać, przyszedłem do ciebie, spytać się, jak się czujesz.
Dziewczyna kaszlnęła.
-Jak widać, nie najlepiej -droczyła się z przyjacielem.
-Powiesz mi kiedyś, w jakim przedstawieniu będziesz grać i kogo?- blondyn spojrzał zza grzywki na Alice.
-Kiedyś -uśmiechnęła się dziewczyna, otwierając furtkę. -Wchodzisz?
-Mogę?
-Nie -zaśmiała się, po czym weszła z Ivanem do domu.
 Weszli do pokoju dziewczyny. Brązowooki od razu zwrócił uwagę na półkę z komiksami i przeglądał dane tomy. Pokój był koloru purpurowego z białym sufitem i meblami.
-Jak poszło na zawodach? - szatynka usiadła przy biurku i odłożyła torbę.
-Świetnie, wygraliśmy 3:1 -uśmiechnął się i również podszedł do biurka. -Przyszedłem do ciebie, z pytaniem, czy pójdziesz ze mną jutro na dyskotekę szkolną.
Dziewczyna zbladła. Nie oczekiwała na takie pytanie.
-Chętnie bym poszła, ale źle się czuję i myślę, że jutro nie będzie lepiej, przepraszam.
Pokiwał głową.
-Nic się nie stało.





~~~~
Trochę się spóźniam, przepraszam. Ostatnio miałam masę nauki, lecz postaram się pisać na zapas, by chociaż raz na dwa, trzy tygodnie wstawiać rozdział. ;)
Zachęcam do komentowania po przeczytaniu, bo to bardzo motywuje. c:

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 5

 Ivan klasnął rękoma z uśmiechem, co lekko zawstydziło dziewczynę. Zeskoczyła z ławki i nie odzywała się. Jej twarz zasłoniły czarne kosmyki włosów. Chłopak zmieszał się troszkę i schylił się, by zobaczyć twarz Alice.
-Co jest? Przecież byłaś świetna.
Niebieskooka westchnęła.
-Denerwuje się jak przed jakimś egzaminem...
-Jeśli chcesz pójdę z tobą.
Dziewczyna przystanęła.
-Nie, nie, chcę to załatwić sama.
  Przyśpieszyła nieco kroku. Kiedy znaleźli się na rozstaju dróg rozeszli się w kierunku swoich ulic. Czarnowłosa weszła do domu. Zastała mamę w kuchni nakładającą obiad. Na samą myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Szybko pobiegła do swojego pokoju, by zrzucić z siebie ciężki plecak i przebrać się w wygodniejsze ubrania. Spięła włosy w koka, wzięła kartkę z rolą i zeszła na obiad. Cały czas powtarzała sobie tekst. Bardzo zależało jej na byciu w klubie teatralnym. Wtedy może trochę zaistniałaby w szkole, pokazując się na przedstawieniach.
-Nie powtarzaj sobie tak często tego teksu, bo w końcu będzie ci się wszystko mylić. I tak już umiesz -mama wzięła kartkę, którą trzymała jej córka.
-Ale...!
-Nie ma żadnych ale -uśmiechnęła się promiennie, zarażając optymizmem swoje dziecko.
Po zjedzeniu posiłku nastolatka wróciła do swojego pokoju, gdzie założyła słuchawki i słuchała swojego ulubionego zespołu, by zmniejszyć stres związany z jutrzejszym dniem.
  Słońce wzeszło. Alice o mało nie spóźniła się do szkoły, bo nie mogła znaleźć zeszytu od języka norweskiego. Oczywiście, znajdował się on już w torbie, tylko przez przypadek w innej przegródce.
Wybiegła szybko z domu, łapiąc na szczęście autobus.
Na styk zdążyła na pierwszą lekcję. Nie mogła się na niej skupić, gdyż na następnej przerwie miała już przesłuchanie. W myślach powtarzała tekst.
 Nadszedł czas. Dzwonek po raz pierwszy nie wywołał u niej szczęścia. Szybko weszła do sali ze sceną. Przywitała się, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. Nie pomyliła się ani razu, z czego była zadowolona. Czekała na decyzję. Nauczyciel uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Witaj w klubie teatralnym!
Alice o mało nie krzyknęła. Uśmiechnęła się szeroko i podziękowała mężczyźnie. Wychodząc, o mało nie uderzyła drzwiami Ivana.
-Co ty tu...?
-Jak poszło? -przerwał jej w połowie pytania.
-Przyjęli mnie! -dziewczyna podskoczyła z radości.
Blondyn ucieszył się tak samo jak ona.
-Mówiłem, że ci się uda! To po lekcjach idziesz ze mną do cukierni na jakieś dobre ciasto, żeby to uczcić.
-Propozycja nie do odrzucenia!- zaśmiała się.
-Jaka propozycja?! -zza pleców Ivana wyłonił się Olaf.
-Żadna! -oburzył się Ivan, odwracając się do przyjaciela. Jego twarz zrobiła się lekko różowa.
Brązowowłosy zaśmiał się, klepiąc go w ramię.
-Nie martw się, nie pokrzyżuję wam planów. Chociaż też chętnie bym się gdzieś wybrał -powiedział, po czym zadzwonił dzwonek i poszedł wraz z Alice pod klasę.
Dzień nie należał do łatwych, gdyż na lekcji geografii była kartkówka, a na matematyce nauczycielka pytała dużo osób. Dosyć zmęczona szatynka wyszła ze szkoły, gdzie czekał na nią Ivan.
Spokojnym krokiem szli przez miasteczko do pobliskiej cukierni. Usiedli przy stoliku koło okna i spojrzeli w kartę.
-Ja zamawiam tiramisu i cappuccino, a ty? -zapytał wyglądając zza sztywnej karty blondyn.
-Ja wezmę... szarlotkę z cynamonem i latte.
Bardzo miło spędzili czas siedząc i rozmawiając przy dobrym cieście i kawie. Alice dowiedziała się, że chłopak oprócz klubu sportowego wybrał także kółko fizyczne.
-Tylko czekać, kiedy będziesz występować na scenie -powiedział z uśmiechem.
-Już wiem, jaka będzie pierwsza sztuka.
 Ivan odłożył na chwilę łyżeczkę.
-Jaka?
-Oczywiste, że ci nie powiem -wzięła łyka kawy, a jej niebieskie oczy aż błyszczały z radości.






~~~~~~~~
Przepraszam za dosyć długą przerwę, ale jak wiecie były święta, a ja wolałam jak najlepiej spędzić ten czas w gronie najbliższych. ;)