Różowy kwiat lotosu
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Rozdział 8
muzyka *klik*
Kołysali się lekko w rytm muzyki. Alice czuła ciepło na twarzy. Nie wiedziała, czy to z emocji, czy z gorączki. Cieszyła się, że miała na przeciw siebie przyjaciela. Miała oplecione ręce na jego karku. W pewnym momencie blondyn oparł głowę o jej ramię. Poczuła jego oddech na szyi.
-Wróć już do szkoły.
Uśmiechnęła się, lecz on tego nie zauważył.
-Postaram się jak najszybciej tylko potrafię.
Ivan zaczął szukać czegoś w kieszeni koszuli. Po chwili wyciągnął z niej pudełko z lekarstwami.
-Po części i tak uważam, że to moja wina -podał jej lek.
-Głuptas! To nie była twoja wina i nie musiałeś kupować tych leków. Wystarczyło, że przyszedłeś... -przekręciła głowę, chowając rumieniec.
Tańczyli wolno jeszcze przez chwilę. Niestety Alice zaczęło robić się niedobrze i czarno przed oczami.
-Ivan... -zdążyła powiedzieć, po czym całkowicie zbladła.
Przestraszony chłopak wziął ją na ręce i położył na łóżku, przykrywając kocem.
-Po raz kolejny jakiś mój genialny plan nie wypalił -skarcił samego siebie. -Zrobię ci herbatę, poczekaj.
Trochę mu zeszło. Nie był wcześniej w jej domu, więc szukał kuchni. Potem szukał szafki, w której mogłyby się znajdować torebki od herbaty. Zaparzył więc napój i włożył do niego cytrynę. Rozejrzał się po kuchni w poszukiwaniu czegoś dobrego. Znalazł ciasteczka czekoladowe i wrócił do Alice.
-Powinnaś jeszcze coś zjeść -podał jej kubek i opakowanie z ciastkami.
-Dziękuję za wszystko -powiedziała, po czym wzięła lekarstwa i popiła herbatą. -Lepiej wróć do szkoły, pewnie zabawa jeszcze trwa.
Chłopak usiadł na skraju łóżka.
-Nie zostawię cię samej, poczekam chociaż na powrót twojej mamy.
Alice pokręciła głową. Wcale nie była niezadowolona, lecz nie chciała tego na sobie pokazać.
Siedzieli w milczeniu. Płyta z muzyką powoli się kończyła. Chłopak co chwila zerkał w stronę chorej. Po chwili zapadła w sen. Wyglądała tak uroczo, z lekko rozchylonymi ustami.
Usłyszał przekręcający się zamek w drzwiach. Od razu wstał i zaczął się pakować. Do pokoju weszła mama dziewczyny, trochę zdziwiona uśmiechnęła się i podziękowała. Szybko się zwinął i wyszedł.
Wracając mijał szkołę, z której dochodziła głośna muzyka. Postanowił na chwilę wejść zobaczyć jak jego kolega się bawi. Zaskoczony zobaczył Olafa siedzącego na ławce. Westchnął i usiadł koło niego.
-Czemu nie szalejesz na parkiecie, co?
-O, jednak przyszedłeś!- uśmiechnął się brunet, po czym uśmiech zszedł mu z twarzy. -Nie jestem taki pewny siebie jak ty.
Brązowooki klepnął go w ramię, pomagając mu wstać. Poszedł z nim na parkiet i przyłączył się do małej grupki dziewczyn. Popchnął Olafa w stronę dziewczyn i zadowolony odszedł, zahaczając niefortunnie na znajomą blondynkę.
-Ivanek, w końcu odważyłeś się do mnie podejść! -zaśmiała się irytującym głosem.
Przekręcił oczami, wymijając byłą, lecz ta zatrzymała go.
-Przecież wiesz, że nie gryzę.
-Oczywiście, dlatego nie wytrzymałem z tobą nawet tygodnia -odpowiedział sarkastycznie.
-Byliśmy najlepszą parą w szkole! -krzyknęła mu na pożegnanie.
Zdenerwowany opuścił szkołę.
~~~~~~~~
Dziękuję za przeczytanie i znów przepraszam, że kazałam wam tak długo czekać na rozdział.
Mam nadzieję, że fajnie spędzacie te święta i że Lany Poniedziałek jest lany :D
Wesołych Świąt! ^-^
Chciałabym jeszcze podzielić się z wami informacją, że założyłam nowego bloga dotyczącego zdrowego trybu życia. Link dla zainteresowanych: http://fitisequalhappiness.blogspot.com/
czwartek, 26 lutego 2015
Rozdział 7
Alice nadal nie czuła się najlepiej. Tego dnia nie poszła do szkoły, a leżała w łóżku zakryta po szyję kołdrą z gorączką. Co chwila popijała gorącej herbaty i grała na komórce. Zastanawiała się, co dzieje się aktualnie w szkole. Pewnie są przygotowania i robienie ozdób do dyskoteki, która miała się dzisiaj odbyć.
Cały czas dziewczynę dręczyły myśli. Miała poczucie winy, że odmówiła Ivanowi wyjścia. W gruncie rzeczy bardzo chciałaby z nim pójść. Był jej przyjacielem. Przy nim zawsze czuła się szczęśliwa.
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Rozchyliła je, by odetchnąć świeżym powietrzem. Miała piękny widok na góry. Przechyliła głowę i spojrzała na zegarek umieszczony na jej nadgarstku. Wskazywał 14, teraz miałaby matematykę. Uśmiechnęła się, bo nie lubiła tego przedmiotu i chociaż to poprawiło jej humor. Następnie sięgnęła po komórkę i napisała sms'a do Charlotte, że nie będzie jej na próbie.
~
Ivan w tym czasie siedział na lekcji geografii i rozmyślał, czy iść, czy nie iść na zabawę wieczorem. Lubił tańczyć, ale tego dnia chciał bawić się z Alice, a wyszło, jak wyszło. Jeszcze zadręczał się, że to jego wina, lecz tak na prawdę dziewczyna już od pewnego czasu niewyraźnie się czuła. To, że nie było jej w szkole, zmartwiło go jeszcze bardziej, bo przyjaciółka nie lubiła opuszczać lekcji.
Gdy zadzwonił dzwonek podszedł do swojego przyjaciela z równoległej klasy, Olafa.
-Idziesz dzisiaj na potańcówkę? -spytał.
-Chyba tak, mam nadzieję, że potańczę z jakimiś fajnymi dziewczynami! -roześmiał się brązowowłosy. -A ty?
Nastała krótka cisza. Ivan podrapał się po głowie.
-Mam inne plany -zadecydował właśnie w tym momencie. Zadowolony uśmiechnął się sam do siebie.
Zaraz po szkole wrócił do domu i zjadł szybko obiad. Złapał płytę zespołu Arctic Monkeys, spryskał się perfumami i wyszedł. Po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni i kupił pięknego, czerwonego tulipana.
Zadzwonił pod drzwi Alice. Zaskoczona szatynka otworzyła mu drzwi i powitała go uśmiechem. Troszeczkę się zawstydziła, bo miała na sobie luźne dresy i za dużą koszulkę.
-Poczekaj chwilkę, przebiorę się! -powiedziała cała czerwona i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Blondyn czekał w salonie, lecz po chwili dodał:
-Ubierz sukienkę!
Dziewczyna uchyliła drzwi.
-Sukienkę?
Ivan podszedł do niej i oparł się o ścianę.
-Nie mogłaś pójść na dyskotekę, to dyskoteka przyszła do ciebie -uśmiechnął się pokazując śnieżnobiałe zęby.
Zdziwiona spełniła jego prośbę i ubrała na siebie miętową sukienkę z kołnierzykiem oraz przeczesała włosy. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, lecz była bardzo podekscytowana i szczęśliwa.
Znów wychyliła się i machnęła w jego stronę, oznajmiając, że już jest gotowa. Ivan wszedł i położył płytę na wieży. Podszedł do dziewczyny i wręczył jej tulipana.
-Kupiłbym ci różowy kwiat lotosu, ale nie było.
Włączył wieżę i przybliżył się do Alice, po czym obydwoje tańczyli w rytm muzyki.
~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Zostaw coś po sobie, jeśli go przeczytałeś. ;)
Cały czas dziewczynę dręczyły myśli. Miała poczucie winy, że odmówiła Ivanowi wyjścia. W gruncie rzeczy bardzo chciałaby z nim pójść. Był jej przyjacielem. Przy nim zawsze czuła się szczęśliwa.
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Rozchyliła je, by odetchnąć świeżym powietrzem. Miała piękny widok na góry. Przechyliła głowę i spojrzała na zegarek umieszczony na jej nadgarstku. Wskazywał 14, teraz miałaby matematykę. Uśmiechnęła się, bo nie lubiła tego przedmiotu i chociaż to poprawiło jej humor. Następnie sięgnęła po komórkę i napisała sms'a do Charlotte, że nie będzie jej na próbie.
~
Ivan w tym czasie siedział na lekcji geografii i rozmyślał, czy iść, czy nie iść na zabawę wieczorem. Lubił tańczyć, ale tego dnia chciał bawić się z Alice, a wyszło, jak wyszło. Jeszcze zadręczał się, że to jego wina, lecz tak na prawdę dziewczyna już od pewnego czasu niewyraźnie się czuła. To, że nie było jej w szkole, zmartwiło go jeszcze bardziej, bo przyjaciółka nie lubiła opuszczać lekcji.
Gdy zadzwonił dzwonek podszedł do swojego przyjaciela z równoległej klasy, Olafa.
-Idziesz dzisiaj na potańcówkę? -spytał.
-Chyba tak, mam nadzieję, że potańczę z jakimiś fajnymi dziewczynami! -roześmiał się brązowowłosy. -A ty?
Nastała krótka cisza. Ivan podrapał się po głowie.
-Mam inne plany -zadecydował właśnie w tym momencie. Zadowolony uśmiechnął się sam do siebie.
Zaraz po szkole wrócił do domu i zjadł szybko obiad. Złapał płytę zespołu Arctic Monkeys, spryskał się perfumami i wyszedł. Po drodze wstąpił jeszcze do kwiaciarni i kupił pięknego, czerwonego tulipana.
Zadzwonił pod drzwi Alice. Zaskoczona szatynka otworzyła mu drzwi i powitała go uśmiechem. Troszeczkę się zawstydziła, bo miała na sobie luźne dresy i za dużą koszulkę.
-Poczekaj chwilkę, przebiorę się! -powiedziała cała czerwona i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Blondyn czekał w salonie, lecz po chwili dodał:
-Ubierz sukienkę!
Dziewczyna uchyliła drzwi.
-Sukienkę?
Ivan podszedł do niej i oparł się o ścianę.
-Nie mogłaś pójść na dyskotekę, to dyskoteka przyszła do ciebie -uśmiechnął się pokazując śnieżnobiałe zęby.
Zdziwiona spełniła jego prośbę i ubrała na siebie miętową sukienkę z kołnierzykiem oraz przeczesała włosy. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji, lecz była bardzo podekscytowana i szczęśliwa.
Znów wychyliła się i machnęła w jego stronę, oznajmiając, że już jest gotowa. Ivan wszedł i położył płytę na wieży. Podszedł do dziewczyny i wręczył jej tulipana.
-Kupiłbym ci różowy kwiat lotosu, ale nie było.
Włączył wieżę i przybliżył się do Alice, po czym obydwoje tańczyli w rytm muzyki.
~~~~~~
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał.
Zostaw coś po sobie, jeśli go przeczytałeś. ;)
niedziela, 8 lutego 2015
Rozdział 6
Po smacznej kawie i cieście nastolatkowie wyszli z kawiarni. Na dworze ściemniło się trochę i zaczynały się zapalać latarnie. Jesień nadchodziła małymi krokami, co było czuć po temperaturze. Chłopak rozejrzał się, po czym nałożył Alice kaptur.
-Zmarzniesz -argumentował.
Dziewczyna pokręciła głową, wspięła się na palcach i zrobiła to samo. Ivan roześmiał się, po czym dotknął jej dłoni.
-Zimne.
-Prawie zawsze mam zimne ręce -odparła Alice.
-To niedobrze, wiesz, co to poprawi? -zapytał blondyn, po czym zaczął biec. -Wyścig do fontanny!
Zdezorientowana szatynka również zaczęła biec, coraz to szybciej, żeby dogonić przyjaciela. Czuła, że boli ją gardło, ale nie mogła przegrać. Kiedy fontanna była coraz bliżej, jeszcze bardziej przyśpieszyła, dzięki czemu wyprzedziła Ivana i dotknęła pierwsza fontanny. Oddychała głośno, podpierając się o mur.
-Szybko biegasz -powiedział chłopak, łapiąc szybko oddech.
-Moje gardło... -czarnowłosa usiadła, łapiąc się za szyję.
Ivan zbladł. Uświadomił sobie, że jego plan nie był taki genialny, jaki miał być. Usiadł przy Alice i oparł głowę o ręce.
-Jestem głupi.
-Gratuluję odkrycia -roześmiała się, po czym szybko tego pożałowała i zaczęła kaszleć.
-Jeny, przepraszam! Przeze mnie będziesz teraz chora...
-Nie martw się -puknęła go swoim ramieniem, dodając mu otuchy.
Licealiści wstali, po czym wrócili do swoich domów.
~
Następnego dnia Alice źle się czuła, lecz i tak poszła do szkoły. Nie mogła się doczekać zajęć teatralnych, bo miał być już podział ról do pierwszego występu. Dziewczyna nie denerwowała się już tak jak na przesłuchaniu. Również miała nauczyć się pewnego tekstu na pamięć, ale był on krótszy i łatwiejszy. Od rana leczyła się tabletkami do ssania na ból gardła, do tego bolała ją jeszcze głowa. Czarnowłosa nie widziała się tego dnia jeszcze z Ivanem, ponieważ pojechał na zawody.
Z zadowoleniem przekroczyła próg sali od kółka teatralnego. Od razu usiadła obok niedawno poznanej koleżanki o kasztanowych włosach i zielonych oczach.
-Cześć Charlotte!- przywitała się z uśmiechem.
-Hej!- odwzajemniła uśmiech. -Umiesz tekst?
-Jasne -powiedziała Alice, w jej głosie słychać było chrypę.
Charlotte westchnęła.
-Możesz mieć gorszą rolę przez ten głos...
Szatynka wzruszyła ramionami.
Po dzwonku na lekcje wszedł nauczyciel prowadzący kółko. Przywitał się z całą grupą, liczącą dziesięć osób. Następnie odbyło się przesłuchanie.
Niestety koleżanka miała rację, przez problemy z głosem Alice nie dostała głównej roli w spektaklu, lecz jedną z istotnych. Szczęście dopisało Charlotte.
-Gratuluję Śnieżki! -powiedziała z entuzjazmem czarnowłosa, podchodząc do dziewczyny.
-A ja gratuluje tobie Czarownicy! Już nie mogę się doczekać, by spróbować jabłko od ciebie -zaśmiała się zielonooka.
Po ustaleniu ról, wszyscy dostali scenariusz i zrobiono mówioną próbę. Przestawienie zapowiadało się fajnie, ponieważ "Królewna Śnieżka" miała być uwspółcześniona. Czarownica- macocha oprócz ciągłego przeglądania się w lustrze miała jeszcze co chwila robić sobie selfie. Natomiast myśliwy zamiast sztyletu, czy siekiery miał pistolet.
Po zajęciach Alice poszła do domu, gdzie przy bramie zastała Ivana.
-Co ty tutaj robisz? -zapytała, przyspieszając kroku.
-Jak widać, przyszedłem do ciebie, spytać się, jak się czujesz.
Dziewczyna kaszlnęła.
-Jak widać, nie najlepiej -droczyła się z przyjacielem.
-Powiesz mi kiedyś, w jakim przedstawieniu będziesz grać i kogo?- blondyn spojrzał zza grzywki na Alice.
-Kiedyś -uśmiechnęła się dziewczyna, otwierając furtkę. -Wchodzisz?
-Mogę?
-Nie -zaśmiała się, po czym weszła z Ivanem do domu.
Weszli do pokoju dziewczyny. Brązowooki od razu zwrócił uwagę na półkę z komiksami i przeglądał dane tomy. Pokój był koloru purpurowego z białym sufitem i meblami.
-Jak poszło na zawodach? - szatynka usiadła przy biurku i odłożyła torbę.
-Świetnie, wygraliśmy 3:1 -uśmiechnął się i również podszedł do biurka. -Przyszedłem do ciebie, z pytaniem, czy pójdziesz ze mną jutro na dyskotekę szkolną.
Dziewczyna zbladła. Nie oczekiwała na takie pytanie.
-Chętnie bym poszła, ale źle się czuję i myślę, że jutro nie będzie lepiej, przepraszam.
Pokiwał głową.
-Nic się nie stało.
~~~~
Trochę się spóźniam, przepraszam. Ostatnio miałam masę nauki, lecz postaram się pisać na zapas, by chociaż raz na dwa, trzy tygodnie wstawiać rozdział. ;)
Zachęcam do komentowania po przeczytaniu, bo to bardzo motywuje. c:
-Zmarzniesz -argumentował.
Dziewczyna pokręciła głową, wspięła się na palcach i zrobiła to samo. Ivan roześmiał się, po czym dotknął jej dłoni.
-Zimne.
-Prawie zawsze mam zimne ręce -odparła Alice.
-To niedobrze, wiesz, co to poprawi? -zapytał blondyn, po czym zaczął biec. -Wyścig do fontanny!
Zdezorientowana szatynka również zaczęła biec, coraz to szybciej, żeby dogonić przyjaciela. Czuła, że boli ją gardło, ale nie mogła przegrać. Kiedy fontanna była coraz bliżej, jeszcze bardziej przyśpieszyła, dzięki czemu wyprzedziła Ivana i dotknęła pierwsza fontanny. Oddychała głośno, podpierając się o mur.
-Szybko biegasz -powiedział chłopak, łapiąc szybko oddech.
-Moje gardło... -czarnowłosa usiadła, łapiąc się za szyję.
Ivan zbladł. Uświadomił sobie, że jego plan nie był taki genialny, jaki miał być. Usiadł przy Alice i oparł głowę o ręce.
-Jestem głupi.
-Gratuluję odkrycia -roześmiała się, po czym szybko tego pożałowała i zaczęła kaszleć.
-Jeny, przepraszam! Przeze mnie będziesz teraz chora...
-Nie martw się -puknęła go swoim ramieniem, dodając mu otuchy.
Licealiści wstali, po czym wrócili do swoich domów.
~
Następnego dnia Alice źle się czuła, lecz i tak poszła do szkoły. Nie mogła się doczekać zajęć teatralnych, bo miał być już podział ról do pierwszego występu. Dziewczyna nie denerwowała się już tak jak na przesłuchaniu. Również miała nauczyć się pewnego tekstu na pamięć, ale był on krótszy i łatwiejszy. Od rana leczyła się tabletkami do ssania na ból gardła, do tego bolała ją jeszcze głowa. Czarnowłosa nie widziała się tego dnia jeszcze z Ivanem, ponieważ pojechał na zawody.
Z zadowoleniem przekroczyła próg sali od kółka teatralnego. Od razu usiadła obok niedawno poznanej koleżanki o kasztanowych włosach i zielonych oczach.
-Cześć Charlotte!- przywitała się z uśmiechem.
-Hej!- odwzajemniła uśmiech. -Umiesz tekst?
-Jasne -powiedziała Alice, w jej głosie słychać było chrypę.
Charlotte westchnęła.
-Możesz mieć gorszą rolę przez ten głos...
Szatynka wzruszyła ramionami.
Po dzwonku na lekcje wszedł nauczyciel prowadzący kółko. Przywitał się z całą grupą, liczącą dziesięć osób. Następnie odbyło się przesłuchanie.
Niestety koleżanka miała rację, przez problemy z głosem Alice nie dostała głównej roli w spektaklu, lecz jedną z istotnych. Szczęście dopisało Charlotte.
-Gratuluję Śnieżki! -powiedziała z entuzjazmem czarnowłosa, podchodząc do dziewczyny.
-A ja gratuluje tobie Czarownicy! Już nie mogę się doczekać, by spróbować jabłko od ciebie -zaśmiała się zielonooka.
Po ustaleniu ról, wszyscy dostali scenariusz i zrobiono mówioną próbę. Przestawienie zapowiadało się fajnie, ponieważ "Królewna Śnieżka" miała być uwspółcześniona. Czarownica- macocha oprócz ciągłego przeglądania się w lustrze miała jeszcze co chwila robić sobie selfie. Natomiast myśliwy zamiast sztyletu, czy siekiery miał pistolet.
Po zajęciach Alice poszła do domu, gdzie przy bramie zastała Ivana.
-Co ty tutaj robisz? -zapytała, przyspieszając kroku.
-Jak widać, przyszedłem do ciebie, spytać się, jak się czujesz.
Dziewczyna kaszlnęła.
-Jak widać, nie najlepiej -droczyła się z przyjacielem.
-Powiesz mi kiedyś, w jakim przedstawieniu będziesz grać i kogo?- blondyn spojrzał zza grzywki na Alice.
-Kiedyś -uśmiechnęła się dziewczyna, otwierając furtkę. -Wchodzisz?
-Mogę?
-Nie -zaśmiała się, po czym weszła z Ivanem do domu.
Weszli do pokoju dziewczyny. Brązowooki od razu zwrócił uwagę na półkę z komiksami i przeglądał dane tomy. Pokój był koloru purpurowego z białym sufitem i meblami.
-Jak poszło na zawodach? - szatynka usiadła przy biurku i odłożyła torbę.
-Świetnie, wygraliśmy 3:1 -uśmiechnął się i również podszedł do biurka. -Przyszedłem do ciebie, z pytaniem, czy pójdziesz ze mną jutro na dyskotekę szkolną.
Dziewczyna zbladła. Nie oczekiwała na takie pytanie.
-Chętnie bym poszła, ale źle się czuję i myślę, że jutro nie będzie lepiej, przepraszam.
Pokiwał głową.
-Nic się nie stało.
~~~~
Trochę się spóźniam, przepraszam. Ostatnio miałam masę nauki, lecz postaram się pisać na zapas, by chociaż raz na dwa, trzy tygodnie wstawiać rozdział. ;)
Zachęcam do komentowania po przeczytaniu, bo to bardzo motywuje. c:
sobota, 3 stycznia 2015
Rozdział 5
Ivan klasnął rękoma z uśmiechem, co lekko zawstydziło dziewczynę. Zeskoczyła z ławki i nie odzywała się. Jej twarz zasłoniły czarne kosmyki włosów. Chłopak zmieszał się troszkę i schylił się, by zobaczyć twarz Alice.
-Co jest? Przecież byłaś świetna.
Niebieskooka westchnęła.
-Denerwuje się jak przed jakimś egzaminem...
-Jeśli chcesz pójdę z tobą.
Dziewczyna przystanęła.
-Nie, nie, chcę to załatwić sama.
Przyśpieszyła nieco kroku. Kiedy znaleźli się na rozstaju dróg rozeszli się w kierunku swoich ulic. Czarnowłosa weszła do domu. Zastała mamę w kuchni nakładającą obiad. Na samą myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Szybko pobiegła do swojego pokoju, by zrzucić z siebie ciężki plecak i przebrać się w wygodniejsze ubrania. Spięła włosy w koka, wzięła kartkę z rolą i zeszła na obiad. Cały czas powtarzała sobie tekst. Bardzo zależało jej na byciu w klubie teatralnym. Wtedy może trochę zaistniałaby w szkole, pokazując się na przedstawieniach.
-Nie powtarzaj sobie tak często tego teksu, bo w końcu będzie ci się wszystko mylić. I tak już umiesz -mama wzięła kartkę, którą trzymała jej córka.
-Ale...!
-Nie ma żadnych ale -uśmiechnęła się promiennie, zarażając optymizmem swoje dziecko.
Po zjedzeniu posiłku nastolatka wróciła do swojego pokoju, gdzie założyła słuchawki i słuchała swojego ulubionego zespołu, by zmniejszyć stres związany z jutrzejszym dniem.
Słońce wzeszło. Alice o mało nie spóźniła się do szkoły, bo nie mogła znaleźć zeszytu od języka norweskiego. Oczywiście, znajdował się on już w torbie, tylko przez przypadek w innej przegródce.
Wybiegła szybko z domu, łapiąc na szczęście autobus.
Na styk zdążyła na pierwszą lekcję. Nie mogła się na niej skupić, gdyż na następnej przerwie miała już przesłuchanie. W myślach powtarzała tekst.
Nadszedł czas. Dzwonek po raz pierwszy nie wywołał u niej szczęścia. Szybko weszła do sali ze sceną. Przywitała się, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. Nie pomyliła się ani razu, z czego była zadowolona. Czekała na decyzję. Nauczyciel uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Witaj w klubie teatralnym!
Alice o mało nie krzyknęła. Uśmiechnęła się szeroko i podziękowała mężczyźnie. Wychodząc, o mało nie uderzyła drzwiami Ivana.
-Co ty tu...?
-Jak poszło? -przerwał jej w połowie pytania.
-Przyjęli mnie! -dziewczyna podskoczyła z radości.
Blondyn ucieszył się tak samo jak ona.
-Mówiłem, że ci się uda! To po lekcjach idziesz ze mną do cukierni na jakieś dobre ciasto, żeby to uczcić.
-Propozycja nie do odrzucenia!- zaśmiała się.
-Jaka propozycja?! -zza pleców Ivana wyłonił się Olaf.
-Żadna! -oburzył się Ivan, odwracając się do przyjaciela. Jego twarz zrobiła się lekko różowa.
Brązowowłosy zaśmiał się, klepiąc go w ramię.
-Nie martw się, nie pokrzyżuję wam planów. Chociaż też chętnie bym się gdzieś wybrał -powiedział, po czym zadzwonił dzwonek i poszedł wraz z Alice pod klasę.
Dzień nie należał do łatwych, gdyż na lekcji geografii była kartkówka, a na matematyce nauczycielka pytała dużo osób. Dosyć zmęczona szatynka wyszła ze szkoły, gdzie czekał na nią Ivan.
Spokojnym krokiem szli przez miasteczko do pobliskiej cukierni. Usiedli przy stoliku koło okna i spojrzeli w kartę.
-Ja zamawiam tiramisu i cappuccino, a ty? -zapytał wyglądając zza sztywnej karty blondyn.
-Ja wezmę... szarlotkę z cynamonem i latte.
Bardzo miło spędzili czas siedząc i rozmawiając przy dobrym cieście i kawie. Alice dowiedziała się, że chłopak oprócz klubu sportowego wybrał także kółko fizyczne.
-Tylko czekać, kiedy będziesz występować na scenie -powiedział z uśmiechem.
-Już wiem, jaka będzie pierwsza sztuka.
Ivan odłożył na chwilę łyżeczkę.
-Jaka?
-Oczywiste, że ci nie powiem -wzięła łyka kawy, a jej niebieskie oczy aż błyszczały z radości.
~~~~~~~~
Przepraszam za dosyć długą przerwę, ale jak wiecie były święta, a ja wolałam jak najlepiej spędzić ten czas w gronie najbliższych. ;)
-Co jest? Przecież byłaś świetna.
Niebieskooka westchnęła.
-Denerwuje się jak przed jakimś egzaminem...
-Jeśli chcesz pójdę z tobą.
Dziewczyna przystanęła.
-Nie, nie, chcę to załatwić sama.
Przyśpieszyła nieco kroku. Kiedy znaleźli się na rozstaju dróg rozeszli się w kierunku swoich ulic. Czarnowłosa weszła do domu. Zastała mamę w kuchni nakładającą obiad. Na samą myśl o jedzeniu zaburczało jej w brzuchu. Szybko pobiegła do swojego pokoju, by zrzucić z siebie ciężki plecak i przebrać się w wygodniejsze ubrania. Spięła włosy w koka, wzięła kartkę z rolą i zeszła na obiad. Cały czas powtarzała sobie tekst. Bardzo zależało jej na byciu w klubie teatralnym. Wtedy może trochę zaistniałaby w szkole, pokazując się na przedstawieniach.
-Nie powtarzaj sobie tak często tego teksu, bo w końcu będzie ci się wszystko mylić. I tak już umiesz -mama wzięła kartkę, którą trzymała jej córka.
-Ale...!
-Nie ma żadnych ale -uśmiechnęła się promiennie, zarażając optymizmem swoje dziecko.
Po zjedzeniu posiłku nastolatka wróciła do swojego pokoju, gdzie założyła słuchawki i słuchała swojego ulubionego zespołu, by zmniejszyć stres związany z jutrzejszym dniem.
Słońce wzeszło. Alice o mało nie spóźniła się do szkoły, bo nie mogła znaleźć zeszytu od języka norweskiego. Oczywiście, znajdował się on już w torbie, tylko przez przypadek w innej przegródce.
Wybiegła szybko z domu, łapiąc na szczęście autobus.
Na styk zdążyła na pierwszą lekcję. Nie mogła się na niej skupić, gdyż na następnej przerwie miała już przesłuchanie. W myślach powtarzała tekst.
Nadszedł czas. Dzwonek po raz pierwszy nie wywołał u niej szczęścia. Szybko weszła do sali ze sceną. Przywitała się, wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić. Nie pomyliła się ani razu, z czego była zadowolona. Czekała na decyzję. Nauczyciel uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Witaj w klubie teatralnym!
Alice o mało nie krzyknęła. Uśmiechnęła się szeroko i podziękowała mężczyźnie. Wychodząc, o mało nie uderzyła drzwiami Ivana.
-Co ty tu...?
-Jak poszło? -przerwał jej w połowie pytania.
-Przyjęli mnie! -dziewczyna podskoczyła z radości.
Blondyn ucieszył się tak samo jak ona.
-Mówiłem, że ci się uda! To po lekcjach idziesz ze mną do cukierni na jakieś dobre ciasto, żeby to uczcić.
-Propozycja nie do odrzucenia!- zaśmiała się.
-Jaka propozycja?! -zza pleców Ivana wyłonił się Olaf.
-Żadna! -oburzył się Ivan, odwracając się do przyjaciela. Jego twarz zrobiła się lekko różowa.
Brązowowłosy zaśmiał się, klepiąc go w ramię.
-Nie martw się, nie pokrzyżuję wam planów. Chociaż też chętnie bym się gdzieś wybrał -powiedział, po czym zadzwonił dzwonek i poszedł wraz z Alice pod klasę.
Dzień nie należał do łatwych, gdyż na lekcji geografii była kartkówka, a na matematyce nauczycielka pytała dużo osób. Dosyć zmęczona szatynka wyszła ze szkoły, gdzie czekał na nią Ivan.
Spokojnym krokiem szli przez miasteczko do pobliskiej cukierni. Usiedli przy stoliku koło okna i spojrzeli w kartę.
-Ja zamawiam tiramisu i cappuccino, a ty? -zapytał wyglądając zza sztywnej karty blondyn.
-Ja wezmę... szarlotkę z cynamonem i latte.
Bardzo miło spędzili czas siedząc i rozmawiając przy dobrym cieście i kawie. Alice dowiedziała się, że chłopak oprócz klubu sportowego wybrał także kółko fizyczne.
-Tylko czekać, kiedy będziesz występować na scenie -powiedział z uśmiechem.
-Już wiem, jaka będzie pierwsza sztuka.
Ivan odłożył na chwilę łyżeczkę.
-Jaka?
-Oczywiste, że ci nie powiem -wzięła łyka kawy, a jej niebieskie oczy aż błyszczały z radości.
~~~~~~~~
Przepraszam za dosyć długą przerwę, ale jak wiecie były święta, a ja wolałam jak najlepiej spędzić ten czas w gronie najbliższych. ;)
niedziela, 14 grudnia 2014
Rozdział 4
Słońce postanowiło mocno grzać. Mimo wysokiej temperatury Alice bawiła się świetnie. W końcu zapomniała o tym, że nie była lubiana. Pasowało jej męskie towarzystwo. Chłopacy byli zupełnie inni, niż dziewczyny. Otwarci, pełni humoru, szczerzy.
Małe kamyczki z murawy wleciały jej do butów. Nie zwróciła nawet na to uwagi. Była cały czas uśmiechnięta, bo udawało jej się strzelić do bramki, której bronił podobno jeden z najlepszych bramkarzy w szkole. Wszystko dzięki świetnemu podaniu Ivana, ale to szczegół. Po golu przybili sobie piątkę i wrócili do gry.
Po godzinie mecz się skończył. Wszyscy byli spoceni, ale zadowoleni. Podawali sobie butelki z wodą.
-Świetnie ci poszło- powiedział z uśmiechem Ivan, podając butelkę Alice.
-Dziękuję...- wzięła łyka.
Wszystkiemu przyglądał się Olaf.
-Może jutro powtórka?- zapytał.
Dziewczyna ze smutkiem pokręciła głową.
-Nie mogę, mam angielski.
We trójkę westchnęli, po czym zaśmiali się.
-Czy ja też jestem taka czerwona jak wy?!- zaśmiała się niebieskooka, migocząc rozśmianymi oczyma.
Ivan przejechał ręką po złocistych włosach, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Sięgnął po plecak i wyjął z niego komiks.
-Zapomniałbym. Wiesz, że...
-Tylko mi nie spoileruj!- puknęła go lekko w ramię, chowając tomik do swojej torby.
Brązowowłosy Olaf wstał, strzepując kuleczki z kolan.
-Na mnie już pora...
-Ja też już pójdę- dziewczyna również wstała.
Ivan pokręcił głową.
-A ja mam inne wyjście?
Trójka znajomych wyszła z boiska. Szli nieopodal lasu, gdzie słychać było piękne koncerty ptaków. Lekki wiatr kołysał liście, które również wydawały miłe dla uszu dźwięki.
-Wybieracie się na dyskotekę?-spytał Ivan.
Alice przystanęła. Nic nie wiedziała o zabawie. Może to przez jej nieuwagę i roztargnienie?
-Jest jakaś dyskoteka?- rozejrzała się ze zdziwieniem po twarzach kolegów.
Kiwnęli głowami i zaśmiali się.
-Dobra, ja teraz skręcam. Do jutra!- pomachał Olaf.
Pomachali oddalającemu się koledze i wrócili do rozmowy.
Dziewczyna odgarniając czarny kosmyk włosów z twarzy i sięgnęła ze swojej torby kartkę z tekstem.
-Co to?- Ivan od razu wyrwał zawartość z jej rąk.
Przejechał szybko po tekście i uśmiechnął się.
-Mów.
Alice pokręciła przecząco głową.
-Jeszcze nie umiem do końca tej roli na pamięć.
-Ja nawet potrafię niektóre teksty z "Romea i Julii"!- oburzył się brązowooki.
Wskazał palcem pobliską ławkę i powiedział dziewczynie, żeby na niej ustała.
-Nabijasz się ze mnie?!
Uśmiechnął się pod nosem i podał rękę dziewczynie, by wskoczyła na ławkę.
Zaczęła mówić drżącym głosem, lecz po chwili mówiła coraz pewniej.
-"Pomimo niezgody naszych ojców Teraz wygrywa wszechmocna miłość!Nie pytaj mnie, dlaczego tak właśnie czuję...Kocham mojego Romeo!" - zakończyła trzecią zwrotkę.
Małe kamyczki z murawy wleciały jej do butów. Nie zwróciła nawet na to uwagi. Była cały czas uśmiechnięta, bo udawało jej się strzelić do bramki, której bronił podobno jeden z najlepszych bramkarzy w szkole. Wszystko dzięki świetnemu podaniu Ivana, ale to szczegół. Po golu przybili sobie piątkę i wrócili do gry.
Po godzinie mecz się skończył. Wszyscy byli spoceni, ale zadowoleni. Podawali sobie butelki z wodą.
-Świetnie ci poszło- powiedział z uśmiechem Ivan, podając butelkę Alice.
-Dziękuję...- wzięła łyka.
Wszystkiemu przyglądał się Olaf.
-Może jutro powtórka?- zapytał.
Dziewczyna ze smutkiem pokręciła głową.
-Nie mogę, mam angielski.
We trójkę westchnęli, po czym zaśmiali się.
-Czy ja też jestem taka czerwona jak wy?!- zaśmiała się niebieskooka, migocząc rozśmianymi oczyma.
Ivan przejechał ręką po złocistych włosach, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Sięgnął po plecak i wyjął z niego komiks.
-Zapomniałbym. Wiesz, że...
-Tylko mi nie spoileruj!- puknęła go lekko w ramię, chowając tomik do swojej torby.
Brązowowłosy Olaf wstał, strzepując kuleczki z kolan.
-Na mnie już pora...
-Ja też już pójdę- dziewczyna również wstała.
Ivan pokręcił głową.
-A ja mam inne wyjście?
Trójka znajomych wyszła z boiska. Szli nieopodal lasu, gdzie słychać było piękne koncerty ptaków. Lekki wiatr kołysał liście, które również wydawały miłe dla uszu dźwięki.
-Wybieracie się na dyskotekę?-spytał Ivan.
Alice przystanęła. Nic nie wiedziała o zabawie. Może to przez jej nieuwagę i roztargnienie?
-Jest jakaś dyskoteka?- rozejrzała się ze zdziwieniem po twarzach kolegów.
Kiwnęli głowami i zaśmiali się.
-Dobra, ja teraz skręcam. Do jutra!- pomachał Olaf.
Pomachali oddalającemu się koledze i wrócili do rozmowy.
Dziewczyna odgarniając czarny kosmyk włosów z twarzy i sięgnęła ze swojej torby kartkę z tekstem.
-Co to?- Ivan od razu wyrwał zawartość z jej rąk.
Przejechał szybko po tekście i uśmiechnął się.
-Mów.
Alice pokręciła przecząco głową.
-Jeszcze nie umiem do końca tej roli na pamięć.
-Ja nawet potrafię niektóre teksty z "Romea i Julii"!- oburzył się brązowooki.
Wskazał palcem pobliską ławkę i powiedział dziewczynie, żeby na niej ustała.
-Nabijasz się ze mnie?!
Uśmiechnął się pod nosem i podał rękę dziewczynie, by wskoczyła na ławkę.
Zaczęła mówić drżącym głosem, lecz po chwili mówiła coraz pewniej.
-"Pomimo niezgody naszych ojców Teraz wygrywa wszechmocna miłość!Nie pytaj mnie, dlaczego tak właśnie czuję...Kocham mojego Romeo!" - zakończyła trzecią zwrotkę.
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Rozdział 3
Alice i Ivan z radością krzątali się po księgarni. Dziewczyna starannie oglądała każde komiksy, a chłopak przeglądał strony nowego tomiku "Naruto".
-Pożyczysz mi, jak przeczytasz?- zapytała Alice, z szerokim uśmiechem.
Chłopak energicznie pokiwał głową, odwzajemniając uśmiech.
-A ty co wybrałaś?- spojrzał zza koleżankę.
Dziewczyna obróciła się, chowając w ramionach komiks, rozśmieszając tym Ivana, który za wszelką cenę chciał wiedzieć, co wybrała. Ludzie dziwnie spoglądali na nastolatków, a oni nie zwracali na to uwagi, śmiejąc się, o mało na cały sklep.
Wychodząc, Alice pomachała swoim tomikiem przed twarzą kolegi. Szybko go chwycił i uniósł brwi.
-Jakieś romansidło?- rzucił okiem na okładkę, po czym przewinął wszystkie strony. -Chyba gdzieś o tym słyszałem, może być nawet ciekawe.
-Pożyczę ci jak przeczytam!-zaśmiała się czarnowłosa.
Chłopak z uśmiechem pokręcił głową.
Minął tydzień. Alice nadal nie była zbytnio lubiana w klasie. Zdecydowała się zapisać do klubu teatralnego, gdzie dostała tekst do nauczenia, by się zaprezentować i załatwić miejsce w klubie. Naukę zaczęła bardzo dobrze, co zauważyła reszta klasy, która lekko ją wykorzystywała. Kiedy przychodziło do pytań ustnych wszystkie osoby w klasie zgłaszały Alice, że jest chętna. Dziewczyna marzyła, by znalazła się w swojej klasie z gimnazjum. Jedynym jej wsparciem w szkole był Ivan, z którym od początku roku, kiedy kończyli lekcje o tej samej godzinie, wracała razem ze szkoły.
Czarnowłosa stała przy ścianie koło klasy, gdzie zaraz miała mieć lekcje. Niespodziewanie, podszedł do niej pewien brunet z klasy. Uśmiechnął się do niej i oparł się o ścianę.
-Odrobiłaś może geografię?
Zaskoczona dziewczyna kiwnęła głową.
-To daj -jego głos diametralnie się zmienił, okazał się być bardzo pewny siebie.
Niebieskooka pokręciła przecząco głową i zarzuciła swoją torbę na ramię, próbując odejść, kiedy mocna ręka chłopaka wbiła jej się w ramie.
-Przecież ładnie poprosiłem!
-Może siebie nie słyszałeś, ale to nie brzmiało jak prośba- przeciwstawiła się Alice.
To nie była dobra decyzja, żeby mu się przeciwstawić. Chłopak mocno popchnął dziewczynę i zagroził jej pięścią.
-Zwariowałeś?!- powstrzymał go Olaf, chłopak siedzący ławkę obok Alice.
Chwilę się kłócili, po czym brunet sobie odpuścił i poszedł na wagary. Dziewczyna podeszła do wybawcy i uśmiechnęła się do niego.
-Bardzo ci dziękuję.
Olaf odwzajemnił uśmiech.
-Nie ma sprawy. To ty tak nieźle grałaś w nożną?
-Chyba...
-Dzisiaj po szkole z chłopakami gramy nieoficjalny mecz, przyjdziesz?- zapytał, drapiąc czuprynę czarnych włosów.
-Czemu nie?- poruszała ramionami.
Zadzwonił dzwonek i weszli do klasy. Dzień minął dosyć szybko, bo lekcje były w miarę przyjemne i bez kartkówek. Dziewczyna o mało nie zapomniała o meczu. Wychodząc, przypomniała sobie, kiedy zobaczyła chłopaków na boisku. Szybko podbiegła na orlik. Trochę dziwnie się czuła, bo tylko ona przyszła oglądać mecz, który się jeszcze nawet nie zaczął. Chłopacy robili sobie rozgrzewkę. Wśród grających zobaczyła Ivana, który pokazywał kolegom różne triki z piłką. Nagle ją zobaczył i mocno się zdziwił. Podbiegł do dziewczyny.
-Przyszłaś z nami grać?
Alice zbladła.
-Nie, nie, ja tylko patrzę!
-Zapraszamy!- usłyszała głos Olafa, który stał niedaleko.
Zakłopotana, nie wiedziała co ma zrobić.
-Obiecuję, nie będę faulował -Ivan uśmiechnął się, podając dziewczynie rękę.
~~~~~~~~~
Niezbyt długi, ale jest. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu.
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz. c;
-Pożyczysz mi, jak przeczytasz?- zapytała Alice, z szerokim uśmiechem.
Chłopak energicznie pokiwał głową, odwzajemniając uśmiech.
-A ty co wybrałaś?- spojrzał zza koleżankę.
Dziewczyna obróciła się, chowając w ramionach komiks, rozśmieszając tym Ivana, który za wszelką cenę chciał wiedzieć, co wybrała. Ludzie dziwnie spoglądali na nastolatków, a oni nie zwracali na to uwagi, śmiejąc się, o mało na cały sklep.
Wychodząc, Alice pomachała swoim tomikiem przed twarzą kolegi. Szybko go chwycił i uniósł brwi.
-Jakieś romansidło?- rzucił okiem na okładkę, po czym przewinął wszystkie strony. -Chyba gdzieś o tym słyszałem, może być nawet ciekawe.
-Pożyczę ci jak przeczytam!-zaśmiała się czarnowłosa.
Chłopak z uśmiechem pokręcił głową.
Minął tydzień. Alice nadal nie była zbytnio lubiana w klasie. Zdecydowała się zapisać do klubu teatralnego, gdzie dostała tekst do nauczenia, by się zaprezentować i załatwić miejsce w klubie. Naukę zaczęła bardzo dobrze, co zauważyła reszta klasy, która lekko ją wykorzystywała. Kiedy przychodziło do pytań ustnych wszystkie osoby w klasie zgłaszały Alice, że jest chętna. Dziewczyna marzyła, by znalazła się w swojej klasie z gimnazjum. Jedynym jej wsparciem w szkole był Ivan, z którym od początku roku, kiedy kończyli lekcje o tej samej godzinie, wracała razem ze szkoły.
Czarnowłosa stała przy ścianie koło klasy, gdzie zaraz miała mieć lekcje. Niespodziewanie, podszedł do niej pewien brunet z klasy. Uśmiechnął się do niej i oparł się o ścianę.
-Odrobiłaś może geografię?
Zaskoczona dziewczyna kiwnęła głową.
-To daj -jego głos diametralnie się zmienił, okazał się być bardzo pewny siebie.
Niebieskooka pokręciła przecząco głową i zarzuciła swoją torbę na ramię, próbując odejść, kiedy mocna ręka chłopaka wbiła jej się w ramie.
-Przecież ładnie poprosiłem!
-Może siebie nie słyszałeś, ale to nie brzmiało jak prośba- przeciwstawiła się Alice.
To nie była dobra decyzja, żeby mu się przeciwstawić. Chłopak mocno popchnął dziewczynę i zagroził jej pięścią.
-Zwariowałeś?!- powstrzymał go Olaf, chłopak siedzący ławkę obok Alice.
Chwilę się kłócili, po czym brunet sobie odpuścił i poszedł na wagary. Dziewczyna podeszła do wybawcy i uśmiechnęła się do niego.
-Bardzo ci dziękuję.
Olaf odwzajemnił uśmiech.
-Nie ma sprawy. To ty tak nieźle grałaś w nożną?
-Chyba...
-Dzisiaj po szkole z chłopakami gramy nieoficjalny mecz, przyjdziesz?- zapytał, drapiąc czuprynę czarnych włosów.
-Czemu nie?- poruszała ramionami.
Zadzwonił dzwonek i weszli do klasy. Dzień minął dosyć szybko, bo lekcje były w miarę przyjemne i bez kartkówek. Dziewczyna o mało nie zapomniała o meczu. Wychodząc, przypomniała sobie, kiedy zobaczyła chłopaków na boisku. Szybko podbiegła na orlik. Trochę dziwnie się czuła, bo tylko ona przyszła oglądać mecz, który się jeszcze nawet nie zaczął. Chłopacy robili sobie rozgrzewkę. Wśród grających zobaczyła Ivana, który pokazywał kolegom różne triki z piłką. Nagle ją zobaczył i mocno się zdziwił. Podbiegł do dziewczyny.
-Przyszłaś z nami grać?
Alice zbladła.
-Nie, nie, ja tylko patrzę!
-Zapraszamy!- usłyszała głos Olafa, który stał niedaleko.
Zakłopotana, nie wiedziała co ma zrobić.
-Obiecuję, nie będę faulował -Ivan uśmiechnął się, podając dziewczynie rękę.
~~~~~~~~~
Niezbyt długi, ale jest. Mam nadzieję, że przypadnie do gustu.
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz. c;
środa, 3 grudnia 2014
Rozdział 2
Alice bacznie przyglądała się towarzyszowi o blond włosach. Nie wiedziała nawet, jak ma na imię i czy jest z jej klasy. Nadal zadziwiał ją fakt, że przed chwilą powiedział do niej japońskie słowo. Chłopak wstał i machnął do niej.
-Chodź, zaraz lekcja się skończy a my nadal jesteśmy w strojach od wuefu...
Czarnowłosa wstała energicznie, po czym zaraz tego pożałowała. Zacisnęła mocno zęby i szła za chłopakiem. Miała do niego tak wiele pytań, ale oczywiście bała się odezwać, żeby go przypadkiem nie urazić.
-Od jak dawna grasz w nogę?- zaczął.
Dziewczyna spojrzała się w jego stronę:
-No już troszkę... Od podstawówki zaczęłam trenować z koleżankami po szkole.
-To musisz mnie z nimi zapoznać!- zaśmiał się, pokazując białe zęby.
Alice się uśmiechnęła.
-Nie mam już z nimi większego kontaktu, przykro mi.
Chłopak westchnął i odwrócił się w stronę Alice:
-Głupek ze mnie, po takim cudownym pierwszym spotkaniu nawet się nie przedstawiłem. Jestem Ivan, dla przyjaciół Iv.
-Alice, dla przyjaciół Alice- mrugnęła do nowego kolegi, który zaraz zniknął wchodząc do męskiej szatni.
Dziewczyna także poszła do przebieralni i została powitana śmiechem. Szybko przebrała się w normalne ciuchy, założyła torbę na ramię i wyszła z pomieszczenia. Wychodząc usłyszała bardzo miłe słowa pożegnania:
-Nasza ranna piłkareczka nas opuszcza?!- a za okrzykiem duże poparcie śmiechem.
Alice westchnęła, kręcąc głową. Obiecała sobie, że nie będzie się przejmować takimi rzeczami, ale jednak coś ukuło ją w brzuchu. Spuściła głowę i odniosła worek do szatni, o mało nie uderzając się czołem o wieszak. Idąc pod klasę jeszcze raz rzuciła okiem na listę zajęć dodatkowych. Miała nadzieję, że chociaż może na takich zajęciach znajdzie sobie jakąś koleżankę, bo w klasie chyba nie ma na co liczyć.
Następne lekcje znowu były lekcjami organizacyjnymi. Dziewczyna jak na razie zajęła stałe miejsce w ostatniej ławce przy oknie. Mimo wszystko cały czas czuła się obserwowana. Lubiła chodzić do szkoły, lecz ten pierwszy dzień do tego nie zachęcał.
Zadzwonił upragniony dzwonek, dla klasy Alice oznaczający koniec lekcji. Okazało się, że w poniedziałki lekcje ma najdłużej.
Wychodząc ze szkoły, zobaczyła, że na boisku szkolnym chłopacy grali mecz. Weszła na trybuny i przyglądała się grze. Wśród piłkarzy dostrzegła nowo poznanego Ivana, który grał na ataku.
Uśmiechnęła się sama do siebie. Jednak udało jej się nawiązać jakąś znajomość. "Tylko czy on mnie jeszcze kojarzy?"- nasuwała jej się myśl.
Mecz wygrała drużyna, w której był Ivan, z resztą dzięki jego bramce. Wokół drużyny zleciało się dość sporo ludzi, dlatego Alice sobie odpuściła gratulowanie, lecz w duchu bardzo się cieszyła. Szczerze, nie wiedziała czemu.
Alice wróciła się jeszcze do szkoły, by zapisać się na zajęcia dodatkowe z angielskiego. Była to dla niej najlepsza opcja z obowiązkowych zajęć dodatkowych. Lubiła ten język, a doszlifowanie zawsze się przyda. Jeszcze zostały jej zajęcia dodatkowe, lecz nie chciała się jeszcze spieszyć.
Założyła na głowę słuchawki i włączyła sobie ukochaną playlistę w telefonie. Rozglądała się dookoła, lecz bardzo dobrze znała tę miejscowość. Oglądała ruch chmur na niebie, jak i przedzierające się przez nie klucze ptaków. Pogoda była idealna- było ciepło i lekko podmuchiwał wiatr.
Nagle dziewczyna poczuła, że ktoś puka ją w ramię. Odwróciła się gwałtownie, lekko przestraszona, po czym zaraz się uśmiechnęła i zdjęła słuchawki.
-Jak tam z nogą?- zapytał brązowooki blondyn.
-Już dobrze. Gratuluję wygranej!
Ivan spojrzał na dziewczynę zaskoczony.
-Oglądałaś?!
Alice energicznie poruszyła ramionami.
-Nawet nikogo nie sfaulowałeś!-zaśmiała się cichutko.
Chłopak rozejrzał się.
-No widzisz -zaśmiał się. -Pójdziesz ze mną do tej księgarni?-pokazał głową kierunek. -Muszę kupić nowy tom komiksu.
Dziewczyna kiwnęła głową i poszła za kolegą.
-Czyżby 66 tom "Naruto?"- zapytała z ciekawością.
Ivan wytrzeszczył oczy. Nie wiedział jeszcze, że Alice ma podobne zainteresowania.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miał być w środę i jest. ^-^
Mam nadzieję, że się spodoba.
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz. :3
Subskrybuj:
Posty (Atom)